Już dawno temu obiecałem sobie, że gdy skończę osiemnaście lat to sporą część z otrzymanych pieniędzy przekażę na klawiaturę. Znudziło mi się bowiem moje klasyczne Tofu, które to jest tanie i jest po prostu niskopółkowym customem. Chciałem czegoś więcej, jakiejś klawiatury, która zaskoczy każdego. Zamarzył mi się produkt premium. Zawsze miałem taką potrzebę wyróżniania się, więc kupując produkt premium z pewnością bym to osiągnął. Jeszcze przed urodzinami pisałem artykuł, gdzie to opisałem klawiaturę Think6.5v2. To ona była pierwsza na liście, ale niestety czas na jej zakup skończył się tydzień przed dniem moich urodzin. Wtedy tłumaczyłem sobie, że w sumie to mi się ta klawiatura tak bardzo nie podoba. Wyczekiwałem więc dalej jakichś ciekawych projektów. Na oku miałem Alpine65 oraz Vega, ale ta pierwsza niekoniecznie mi się podobała, zaś ta druga nie ma żadnych konkretów czy odbędzie się zakup grupowy w tym roku czy może w przyszłym. Jestem niecierpliwym człowiekiem, a kupienie klawiatury kończy się czekaniem na nią jakiś czas dopóki nie zostanie ona wyprodukowana i wysłana. Czekając dalej na jakiekolwiek konkrety co do klawiatur natrafiłem na U80-A seq2.
Seq2 w nazwie oznacza tyle, że jest to druga runda tej klawiatury. Pierwsza odbyła się bowiem ponad rok temu. Autorem tej klawiatury jest RAMA.WORKS, czyli australijska firma zajmująca się produkcją klawiatur bardzo charakterystycznych pod względem wyglądu. U80-A jest ich klawiaturą osiemdziesięcioprocentową, czyli TKL. Nie posiada ona sekcji numerycznej, ale poza tym ma wszystko jak każda pełnowymiarowa klawiatura. Dla niektórych może się to wydawać najmniejsza możliwa opcja dla nich, ale moim zdaniem klawiatury TKL są niezwykle wielkie w porównaniu do używanych przeze mnie ostatnimi czasy 60 oraz 65 procent. Pierwsza runda tej klawiatury zajęła RAMA.WORKS ponad rok aby dostarczyć produkt do klientów, aczkolwiek wpływ na to z pewnością miała cała pandemia. Z moich źródeł wynika, że druga runda powinna uwinąć się o wiele szybciej, o ile oczywiście znów nie doświadczymy globalnego lockdownu.
Kolory zaoferowane w drugiej rundzie różnią się od tych w pierwszej. Wówczas klawiatura była oferowana w wariantach: czarnym, szarym, bordowym, niebieskim oraz białym. Teraz kolory zostały zmienione i są one następujące: czarny, szary, zielony, żółty oraz kremowy. Mi chwilę zajęło zastanowienie się nad tym, który z tych kolorów wybrać. Postanowiłem przecież nie tak dawno zmienić całą kolorystykę stanowiska z różu na niebieski. To co, teraz miałbym znów wszystko zmieniać, bo klawiatura się nie zgadza? Na początku padło na najtańszy wariant – szarą. Stwierdziłem, że szary doskonale prezentuje się na tle niebieskiego. Ale po tym dokonałem dokładnych obliczeń i przypomniałem sobie moją ulubioną kombinację kolorów z dzieciństwa – niebieski i żółty. Kojarzył mi się on bowiem zawsze z burzą. Ciemny odcień niebieskiego reprezentuje chmury i deszcz, zaś intesywna żółć wyładowania atmosferyczne. Doszedłem więc do wniosku, że najlepszą decyzją będzie wybranie barwy żółtej, skoro ani biel ani niebieski nie są oferowane w tej rundzie.
Jak natomiast wygląda kwestia z PCB? Do wyboru bez zmiany ceny jest bowiem hot-swap jak i lutowana płytka drukowana. To pierwsze oznacza, że przełączniki możemy wymieniać w każdej chwili (aktualnie moje Tofu posiada takie PCB), zaś w przypadku drugiego przełączniki należy wylutować i wlutować ponownie. To sprawia, że przy drugim testowanie wielu przełączników mogłoby być problematyczne, a przecież ja kocham przełączniki i jeszcze pewnie długi czas będę testował kolejne i kolejne warianty. Dlatego właśnie jedyną zdrową decyzją było wybranie PCB w wersji hot-swap abym mógł dostarczać Wam kolejne recenzje kolejnych przełączników. W internecie krążą legendy, że fakt posiadania hot-swap PCB pogarsza dźwięk oraz zmniejsza przyjemność użytkowania, ale jestem dobrej myśli.
No właśnie, dźwięk. Byłem tak chętny na tę klawiaturę, ponieważ bardzo spodobał mi się jej dźwięk na wszelkich dostępnych już testach na YouTube. Klawiatura ta zawdzięcza to swojemu specyficznemu sposobowi montażu, który RAMA nazywa „MUTE mount”. Nie zagłębiałem się w konkrety i zrobię to już gdy otrzymam klawiaturę, ale w skrócie znaczenie ma tu ogromna mata silikonowa, która to ma wyciszać klawiaturę i usuwać z niej zbędne i nieprzyjemne metalowe wibracje. Znajduje się ona pomiędzy płytką montowniczą oraz płytką drukowaną. Skutkuje to w naprawdę przyjemnym dla ucha dźwięku, który z każdymi przełącznikami jak i każdymi keycapami po prostu mnie kupił.
No właśnie, kupił.. Na tyle, że zdecydowałem się zakupić tę klawiaturę! Pomyślicie, że jestem chory na głowę, a decyzja o zakupie podjęta po podchmieleniu nie jest najzdrowsza, ale samego zakupu dokonałem dopiero dziś, a więc po przespaniu się z nią. Przy okazji dolar lekko spadł, a ja zapłaciłem kilka złotych mniej. No właśnie, ile zapłaciłem? I dlaczego macie wziąć mnie za niepoważnego? Cóż, poniższy zrzut ekranu obrazuje to idealnie.
Całość wraz z wysyłką i po zapłacie PayPalem (a więc korzystając z ich przelicznika) zapłaciłem 2097.30zł (słownie: dwa tysiące dziewięćdziesiąt siedem złotych i trzydzieści groszy). Do tego dochodzi prawdopodobieństwo przejęcia tej klawiatury przez celników i zażądanie opłacenia VATu w wysokości 23%. Nie powinien on jednak przekroczyć sześciuset złotych. Mam dodatkowo masę czasu na uzbieranie tych pieniędzy, bo zanim klawiatura ta w ogóle do mnie dotrze to może minąć pół roku, a może nawet cały rok. Wszystko zależne jest od wielu czynników, ale nie żałuję tego zakupu z prostego powodu – jakiej klawiatury bym nie wybrał to bym czekał, a z RAMA.WORKS mam pewność, że czekanie to się opłaci i finalnie dostanę warty swojej ceny produkt. Natomiast to jakich użyję w niej przełączników oraz keycapów to dowiecie się w przyszłości. Tymczasem idę starać się zapomnieć o tym zakupie aby móc obudzić się gdy już dojdzie ze świadomością, że to już ten dzień.