W sierpniu pisałem, że mój Monstargear XO V3 doczekał się zmiany przełączników z Paco na Cobalt POM. Wówczas tłumaczyłem tę zmianę chęcią spróbowania jakichś liniowców dla odmiany. Bardzo cieszę się, że wtedy tego dokonałem, bo takie skrajne przejście z dotykowych na liniowce to coś czego potrzebowałem. Jednak po kilku miesiącach używania Cobaltów one też trochę mi się przejadły i znów poczułem potrzebę poklikania czegoś z wyczuwalną grudką w momencie aktywacji. Postanowiłem zatem kolejny raz wylutować przełączniki z XO V3 i wlutować coś nowego. Chciałem żeby był to ostatni raz gdy to robię, więc padło na przełączniki złożone z trzech innych.
Czemu z trzech?
Jeśli zastanawiacie się „po co” to już pędzę z odpowiedzią. Widzicie, czasami dzieje się tak, że osobie nie pasuje perfekcyjnie żaden z dostępnych na rynku przełączników, ale lubi pojedyncze elementy charakterystyki kilku różnych. Wówczas osoba taka może zdecydować się na połączenie tych przełączników w wyniku czego powstanie tak zwany „frankenswitch”, od Frankensteina i angielskiego tłumaczenia słowa przełącznik. Jeśli zatem ktoś lubi dźwięk wydawany przez dolną obudowę jednego przełącznika, dźwięk wydawany przez górną obudowę drugiego przełącznika i charakterystykę trzonu trzeciego przełącznika to może zdecydować się na połączenie ich trzech w jeden. Ja użyłem dół obudowy od przełącznika SP-Star Purple, ponieważ był to wówczas najtańszy obecny na rynku przełącznik podobny do T1, a ja potrzebowałem agresywnie zagiętego metalowego kontaktu obecnego właśnie w przełącznikach T1. Trzon wziąłem od Everglide Green Jade, ponieważ ma on ostrą charakterystykę, natomiast jego domyślna obudowa ma zbyt łagodny metalowy kontakt, o który trzon ociera swoimi nóżkami generując wyczuwalnego bumpa w chwili aktywacji. Łącząc ten trzon z tym dołem obudowy chciałem osiągnąć duży ostry bump. Wszystko to zwieńczyłem górą obudowy z Cherry MX Red, która jest czarna i wykonana z tworzywa nylon. Dzięki temu dźwięk jest nieco przyjemniejszy i w dodatku trzon mniej buja się na boki.
W społeczności moderskiej (ludzie modyfikujący przełączniki) często nadaje się jakieś nazwy frankenswitchom aby szybciej je rozpoznać bez potrzeby podawania każdej części z osobna. Mija się to natomiast z celem gdy jesteśmy jedyną osobą na świecie, która postanowiła taki przełącznik złożyć. Ja swoje frankenswitche nazwałem po prostu „Ostre” i używam tego pojęcia tylko w dokumentach Google aby nie musieć wypisywać wszystkich części po kolei. Dodam jeszcze, że umieściłem w tych przełącznikach długie sprężyny Lumia 62g, które mają 19 milimetrów. Poprawia to w moim odczuciu wyrazistość bumpa. Dodatkowo przełączniki te nasmarowałem smarem Molykote EM-30L na trzonach, Krytoxem 205g0 z AliExpress na sprężynach oraz Permatexem z tyłu metalowych kontaktów w celu wyeliminowania metalicznego pogłosu. Na poniższym obrazku widać wykres, który mniej więcej obrazuje charakterystykę tego co powstało z mojego łączenia. Nie jest to w pełni identyczny przełącznik, bo autor wykresu BluePylon połączył nieco inne przełączniki i inną sprężynę, ale powiedzmy, że są one wystarczająco podobne żeby uznać, że to prawie to samo.
Po złożeniu przeszedłem do operacji wymiany przełączników w klawiaturze. Najpierw męczyłem się z wylutowaniem Cobaltów niecałe półtorej godziny, na co przypadła też jednorazowa przerwa i całe rozłożenie klawiatury, więc faktycznego wylutowywania było pewnie około godziny. Później przeszedłem do lutowania, co zajęło o wiele mniej czasu, natomiast po zlutowaniu okazało się, że klawiatura nie działa poprawnie. Prawie żaden z klawiszy w dolnym rzędzie nie działał, nie działała też żadna strzałka, a w dodatku wciśnięcie F1 aktywowało cyfry od 1 do 5, zaś wciśnięcie F2 aktywowało litery od Q do T. Wystraszony szybko zacząłem szukać usterki, a także napisałem do znajomego, który mieszka kilka minut ode mnie. Zgodził się pomóc, ale zanim przyszedł przemyłem alkoholem całe PCB. Znajomy ten zna się na płytkach drukowanych, dlatego to jego wybrałem jako pomoc. Gdy przyszedł zaczął oglądać PCB i szukać co może być nie tak, ale do niczego nie doszedł. Zaczęliśmy więc wylutowywać wybrane przełączniki żeby znajomy mógł przyjrzeć się płytce drukowanej z drugiej strony (tej zasłonionej przez przełączniki i płytkę montowniczą). Również nic nie znalazł, ale po wylutowaniu kilku przełączników postanowiliśmy sprawdzić czy wada nie znikła – i znikła. Uradowany uznałem, że winne były zatem przełączniki. Finalnie nie doszliśmy do tego dlaczego aktywowały się rzędy od wciśnięcia innych przełączników, ale ja znalazłem dwa wadliwe przełączniki. Otworzyłem je, dmuchnąłem kilka razy do środka i wlutowałem ponownie. Jak się okazało nagle zaczęły działać poprawnie.
Cóż, całość zmarnowała mi jakieś dwie godziny życia, ale jestem zadowolony, że PCB okazało się nie być wadliwe i nie musiałem wykładać 500zł żeby kupić nowe. Zamiast tego mogę teraz korzytać ze swojego Monstargeara XO V3 z nowymi przełącznikami i szczerze powiedziawszy są one świetne. Bump nie jest jakiś gigantyczny, ale to też dobrze, bo męczyłby mi palce. Otrzymuję natomiast świetne uczucie z pisania połączone z wygodą. To na tych przełącznikach Monstargear prawdopodobnie pozostanie już na zawsze! Powyżej macie testy pisania na tej klawiaturze z tymi przełącznikami nagrany moim nowym mikrofonem SPC Gear SM950 bez żadnej obróbki – na pierwszym z keycapami GMK Hennessey, a na drugim z keycapami MT3 Black on White.